Tematy II i III etapu XLIX OLiJP

XLIX OLIMPIADA LITERATURY I JĘZYKA POLSKIEGO ZAWODY OKRĘGOWE (II STOPNIA), 16 LUTEGO 2019 ROKU

TEMATY

ROZPRAWKI:

  1. Czego współczesny czytelnik może poszukiwać w literaturze Renesansu, Baroku czy Oświecenia? Wskaż wciąż aktualne wątki myślowe zaczerpnięte z jednej z wymienionych epok oraz przeanalizuj wybrane realizacje tych wątków w utworach literackich dawnych i współczesnych, wskazując na podobieństwa i różnice ich ujęć oraz miejsce w kontekście ideowym i artystycznym porównywanych okresów.
  2. Emancypacja (społeczna, materialna, duchowa) w biografiach bohaterów literackich.
  3. Fotografie, przedmioty, zdarzenia… Przedstaw różne sposoby wprowadzania wspomnień i ich rolę w utworach literackich.
  4. Granice wolności – granice odpowiedzialności. Przedstaw na wybranych przykładach, jak literatura włącza się w dyskusję nad tymi zagadnieniami.
  5. Literatura piękna w cyfrowych mediach – awans czy degradacja? Uzasadnij swoją opinię.

INTERPRETACJE:

  1. Zinterpretuj wiersz Szymona Zimorowica Halcyldis z tomu Roksolanki, to jest Ruskie panny..., zwracając uwagę na staropolską tradycję poezji o przemijaniu.
  2. Zinterpretuj wiersz Tadeusza Różewicza Przypomnienie  w kontekście literackich ujęć aktu tworzenia.
  3. Zinterpretuj wiersz Julii Hartwig TO MÓWIĄ udokumentowane, zwracając uwagę na tradycję pisania (mówienia) o sobie i swoich literackich (twórczych) poszukiwaniach w dwóch ostatnich stuleciach.
  4. Przeanalizuj środki językowe, jakimi bohaterka utworu Zapatrzenie Urszuli Kozioł próbuje wyrazić swój szczególny stan ducha.

TEATR:

  1. Wątki szekspirowskie w dramatach Juliusza Słowackiego. Omów to zagadnienie na wybranych przykładach, przywołując także sceniczne realizacje.
  2. Tadeusza Kantora teatr śmierci.
  3. Emancypacja kobiet jako temat we współczesnym teatrze i dramacie.

 

Szymon Zimorowic (1608/1609–1629)

Dwudziesta

HALCYLDIS

          Mądrość jest nad mądrościami

          widzieć śmiertelną za nami

          pogonią, która wyroki

          miece na świat bez odwłoki.

 

5        Jako z pędem na dół wali

          wiatr skałę, którą obali,

          tak się nasze przerywają

          lata, kiedy koniec mają.

 

        Jako z cięciwy wypada

10    strzała, a wicher nią włada,

        tak nas, tak nasze nadzieje

       śmierć wespół z prochem rozwieje.

 

        A kto się rozbraci z światem,

        wszytkie jego sprawy za tem

15    w niepamięci ponurzone

        ludziom nie będą wspomnione.

 

        Właśnie jako kiedy morze

        okręt wielkim gwałtem porze,

        skoro ujedzie, by znaku

20    nie znać jego namniej ślaku.

 

        Marność jest nad marnościami

        świat ten z swoimi pompami,

        a przecię ludzi tak wiele

        każe nań hardzie i śmiele.

(Szymon Zimorowic, Roksolanki to jest Ruskie panny, wyd. R. Grześkowiak, Warszawa 1999, seria „Biblioteka Pisarzy Staropolskich”, tom 13)

 

w. 18 wielkim gwałtem porze – pruje z ogromną siłą

w. 19–20 by znaku / nie znać – nawet śladu nie widać

w. 24 – sens: hardo i śmiało pokłada w nim ufność.

 

Tadeusz Różewicz (1921–2014)

PRZYPOMNIENIE

przypomnij sobie

jak się jest poetą

jak się bywa poetą

przypomnij

 

kiedy byłem ostatni raz poetą?

 

przed wejściem

do „brudnicy dla mężczyzn”

w szpitalu kolejowym

 

a teraz jak jest teraz

przecież „teraz”

dotykasz placami tajemnicy

właśnie pod twoją ręką

powstaje wiersz

 

„teraz” mija przeminęło

a teraz patrzę

widzę (w oknie) płomyki nasturcji

wśród zielonych listków

gasną w listopadzie

 

a słowa?

 

pisząc

spieszę słowom na ratunek

(może słowa spieszą na ratunek?

a ja tylko jestem?)

 

może teraz

zachodzi ta przemiana

staję się poetą

kiedy skreślam słowa

 

to jest tak

 

i jeszcze tak:

staję się poetą

kiedy odkładam pióro

patrzę w okno

zamykam oczy

 

są tam czarne drzewa

deszczowe chmury

żółknące liście

przeleciał ptak

odszedł poeta

a ja zostałem

i dopisuję te słowa

                                     29 listopada 1992 r.

                                                   (pierwodruk: „Twórczość” nr 2/1993)

 

Julia Hartwig (1921–2017)

TO MÓWIĄ

udokumentowane

 

Fellini mówi: jestem kłamcą

Miłosz mówi: jestem złym człowiekiem

Iwaszkiewicz mówi: wiem że moje dzieło jest przemijające

gdyż nie może być podstawą żadnej wiary

 

Kiedyś nie dowierzano przechwałkom

Teraz powątpiewamy w prawdę samooskarżeń

Wiemy że prawda niedostępna jest również w rejonie zwierzeń

 

                                                           (z tomu To wróci, Warszawa 2007)

 

Urszula Kozioł (1931–)

ZAPATRZENIE

W szczerym polu

sam na sam

ze sobą

 

moje ja

zerwało się z uwięzi

jest poza mną

 

jestem bezmowna bezimienna

jest mi dalekosiężnie

bezbrzeżnie

ponieważ jest mi bezgniewnie i bezgranicznie

 

wypełnia mnie nieistnienie

i bezistotność

 

czuję jak przepowiadane z dawien dawna światło

już przedziera się ku mnie

przez tunel

 

                                               (z tomu Ucieczki, Kraków 2016)

 

 

XLIX OLIMPIADA LITERATURY I JĘZYKA POLSKIEGO ZAWODY OGÓLNOPOLSKIE (III STOPNIA)

4 KWIETNIA 2019 ROKU

TEMATY

ROZPRAWKI:

  1. Reprezentacje natury w literaturze staropolskiej. Sposoby przedstawiania, funkcje, źródła.
  2. Wierszem czy prozą? Rozważ możliwości obu tych sposobów kształtowania tekstu oraz ich powiązania z typami dyskursu i gatunkami w różnych epokach. Weź pod uwagę zróżnicowanie repertuaru form wierszowych i odmian stylistycznych prozy. Przedstaw to zagadnienie na kilku wybranych przykładach.
  3. Życie w cieniu przeszłości jako motyw literatury polskiej w XIX wieku.
  4.  „Wydaje mi się, że nie umiałbym napisać ani jednego słowa poza dzisiejszą aktualnością, nawet pisząc o pastwiskach i górach. (…) Pisarze związani są ze swym wiekiem przez wspólny słownik i zakres pojęć, przez wyobrażenie, jakie dane pokolenie miało o świecie i człowieku, ale nie przez wypadki, których byli świadkami. (…) Być może fakt, że artyści oddalają się od współczesności, znaczy tylko tyle, że współczesność ich była niewiele warta.”

       (z listu Jerzego Stempowskiego do Józefa Czapskiego z 12 VI 1947 r.)

Pisarz i jego epoka. Spróbuj odnieść się do przekonań Jerzego Stempowskiego (1893–1969), zwracając uwagę na czas powstania cytowanego listu.

  1. Nowatorskie kompozycje literackie. Na wybranych przykładach ukaż ich wpływ na rozwój literatury.

INTERPRETACJE:

  1. Dokonaj interpretacji porównawczej wierszy Jana Kochanowskiego Pieśń 2 z Ksiąg wtórych oraz Józefa Baki Uwaga nędzy ludzkiej.
  2. Dokonaj interpretacji porównawczej wierszy Cypriana Norwida Tymczasem oraz Kazimierza Wierzyńskiego Słyszę czas.
  3. Dokonaj interpretacji porównawczej wierszy Wisławy Szymborskiej Śmiech oraz Bronki Nowickiej Aparat.
  4. Dokonaj interpretacji porównawczej wierszy Czesława Miłosza Stół I oraz Jarosława Marka Rymkiewicza To jest krzesło.

TEATR:

  1. Tragizm, ironia, śmieszność w wybranych dramatach XX wieku.
  2. Na wybranych przykładach omów zjawisko „teatru krytycznego”.
  3. Sposoby podejścia do tekstu we współczesnym teatrze. Omów tę kwestię na trzech wybranych przykładach.

 

Jan Kochanowski (1530-1584)

         Pieśń 2

         Nie dbam, aby zimne skały

                   Po mym graniu tańcowały;

                   Niech mię wilcy nie słuchają,

                   Lasy za mną nie biegają.

5       Hanno, tobie k woli śpiewam,

                   Skąd jesli twą łaskę miewam,

                   Przeszedłem już Amfijona

                   I lutnistę Aryjona.

         Mnie sama twarz nie uwiedzie;

10              I choć druga na plac jedzie

                   Z herby domów starożytnych,

                   Zacne plemię dziadów bitnych,

         Ja chcę podobać sie w mowie

                   Nauczonej białejgłowie.

15              Ty mię pochwal, moja pani,

                   Nie dbam, choć kto inszy gani.

         Cnocie zajźrzą jako żywo,

                   Bujne drzewo wiatrom krzywo;

                   Ale ty chciej pomoc sama,

20              Nie ugrozi zazdrość nama.

         A jesli me niskie progi

                   Będą godne twojej nogi,

                   Nogi pięknej ‒ nie potrzeba,

                   Dosięgę już głową nieba.

25     Samy cię ściany wołają

                   I z dobrą myślą czekają;

                   Lipa stojąc wpośrzód dworu

                   Wygląda cię co raz z boru.

         Każ bystre konie zakładać,

30              A sama sie gotuj wsiadać.

                   Teraz naweselsze czasy:

                   Zielenią sie pięknie lasy,

         Łąki kwitną rozmaicie,

                   Zająca już nie znać w życie,

35              Przy nadziei oracz ścisły,

                   Że będzie miał z czym do Wisły.

         Stada igrają przy wodzie,

                   A sam pasterz, siedząc w chłodzie,

                   Gra w piszczałkę proste pieśni,

40              A faunowie skaczą leśni.

         Kwap sie, póki jasne zorze

                   Nie zapadną w bystre morze.

                   Po chwili ćmy czarne wstaną,

                   Co noc noszą nienaspaną.

 

(J. Kochanowski, Pieśni, oprac. L. Szczerbicka-Ślęk, Wrocław 1997, „Biblioteka Narodowaˮ seria I, nr 100)

 

w. 2 po mym graniu – pod wpływem mojej gry

w. 7 Amfijon – (Amfion) mit. poeta oraz muzyk, wg Pliniusza był wynalazcą muzyki

w. 8 Aryjon – Arion z Metymny na wyspie Lesbos, VII/VI w. przed Chr., półlegendarny poeta liryczny i grający na lirze śpiewak, uchodził za twórcę dytyrambu jako formy literackiej.

w. 10 druga – inna, na plac jedzie – występuje, popisuje się

w. 12 – potomstwo rycerskiej szlachty

w. 13–14 chcę podobać sie w mowie nauczonej białejgłowie – aby moja poezja spodobała się wykształconej kobiecie (w przeciwieństwie do Ariona i Amfiona, których poezja miała magiczną moc wobec natury, por. w. 1–4).

w. 18 wiatrom krzywo – narażone na działanie wiatrów

w. 20 nie ugrozi […] nama – nie zagrozi mnie i tobie

w. 22 godne nogi – metonimiczny sens: godne Hanny

w. 23 nie potrzeba – w znaczeniu: mnie więcej nie potrzeba

w. 25 ściany – metonimia domu

w. 29 bystre – szybkie

w. 41 kwap sie – pospiesz się

w. 43 ćmy – ciemności

w. 44 nienaspaną – w znaczeniu: nieskończenie długą

 

         Józef Baka (1707-1780)

         Uwaga nędzy ludzkiej

         Człek póki żyje na świecie, prawdziwy

         Bied jest i nędzy wszelkiej wizerunek.

         Głos, gdy się rodzi, wypuszcza płaczliwy,

         Jakby swój przyszły przeczuwał frasunek.

5       W dzieciństwie płacze częste i sowite,

         Groźny dozorca przykrzy się bez miary,

         Tudzież nauki, księgi rozmaite,

         Niemniej gatunku rozlicznego kary.

         Nadchodzi wiosna kwitnącej młodości,

10     Lecz i w tej jego stan jest opłakany.

         Srogi kredytor, szalone miłości

         Jak niewolnika trapią na przemiany.

         W nowe go wprzęga prace wiek dojrzały,

         Chciwość go trudów nabawia i znoju,

15     Bogactw, honorów blask go okazały

         Wabiąc, słodkiego broni mu pokoju.

         Stary u wszystkich bywa w pogardzeniu.

         Bóle, choroby jego pozostałe

         Siły targają i jak w oblężeniu

20     Zewsząd trzymają dni jego zgrzybiałe.

         Co gorsza znowu pod rządcą zostaje

         I w jarzmie musi jak z lat młodych chodzić,

         Na koniec śmierci zdobyczą się staje!

         Ach! miałżeś po co na ten świat się rodzić.

 

(J. Baka, Uwagi, oprac. A. Czyż, A. Nawarecki, Lublin 2000)

 

w. 6 dozorca – opiekun

w. 11 kredytor – wierzyciel.

 

Cyprian Norwid (1821–1883)

Tymczasem

1

Pokolenia przechodzą,

Mając gdzie stawić nogę;

Jeśli łany ogrodzą,

Zostawują choć drogę!

2

Przechodzą i Epoki,

A czas liczy się na nie,

Lecz moje dni – to odwłoki,

Lata moje – czekanie…

3

Cóż się już nie wracało,

Odkąd na ten świat patrzę? –

Rzeczywistością całą

Jestże entr’acte w teatrze?

4

Życie – czy zgonu chwilką?

Młodość – czy dniem siwizny?

A Ojczyzna – czy tylko

Jest  tragedią-ojczyzny?

 

 

 (C. Norwid, Pisma wszystkie, t. 2: Wiersze, część druga, oprac. J.W. Gomulicki, Warszawa 1971)

 

         Kazimierz Wierzyński (1894–1969)

         Słyszę czas

Tylko w nocy słyszę czas,

Pytam dokąd mnie goni

Przez tyle świata, tyle miast,

Ciągle zmieniam adresy,

Gubię zapiski i rękopisy,

Nie wiem gdzie mieszkam

I nie wiem jak długo,

Bo to wszystko tymczasem,

Wszystko w międzyczasie,

W tym bękarcim słowie,

Ale jakże mądrym

I jak okrutnym,

W międzyczasie od początku,

W międzyczasie do końca,

I tyle jest mego słowa

A poza nim

Już prawdziwy czas.

 

Słyszę go w nocy,

Patrzę w ciemność i widzę

Jak mijam w nawiasie,

Od urodzenia do śmierci,

Pod każdym adresem,

         W każdym mieszkaniu,

W ogromnym świecie,

Śród pogubionych zapisków

I trwożnych słów

Mego międzyistnienia.

Na próżno go pytam,

On mnie nie goni,

Czeka spokojnie,

Nic mi nie powie

I jeśli co słyszę

 

To tylko w uszach

Pusty szum.

 

Jest to czas w który nie mogę wkroczyć,

Któremu nie mogę się sprzeciwić,

Do którego nie należę,

A który jest wszystkim.

 

(z tomu Sen mara, Warszawa 1969)

        

 

Wisława Szymborska (1923–2012)

         Śmiech

         Dziewczynka, którą byłam –

znam ją, oczywiście.

Mam kilka fotografii

z jej krótkiego życia.

Czuję wesołą litość

dla paru wierszyków.

Pamiętam kilka zdarzeń.

 

Ale,

żeby ten, co jest tu ze mną,

roześmiał się i objął mnie,

wspominam tylko jedną historyjkę:

dziecinną miłość

tej małej brzyduli.

 

 

Opowiadam,

jak kochała się w studencie,

to znaczy, chciała,

żeby spojrzał na nią.

 

Opowiadam,

jak mu wybiegła naprzeciw

z bandażem na zdrowej głowie,

żeby chociaż, och, zapytał,

co się stało.

 

Zabawna mała.

Skądże mogła wiedzieć,

że nawet rozpacz przynosi korzyści,

jeżeli dobrym trafem

pożyje się dłużej.

 

Dałabym jej na ciastko.

Dałabym na kino.

Idź sobie, nie mam czasu.

 

No przecież widzisz,

że światło zgaszone.

Chyba rozumiesz,

że zamknięte drzwi.

Nie szarp za klamkę –

ten, co się roześmiał,

ten, co mnie objął,

to nie jest twój student.

 

Najlepiej, gdybyś wróciła,

skąd przyszłaś.

Nic ci nie jestem winna,

zwyczajna kobieta,

która tylko wie,

kiedy

zdradzić cudzy sekret.

 

Nie patrz tak na nas

tymi swoimi oczami

zanadto otwartymi,

jak oczy umarłych.

 

(W. Szymborska, Wybór wierszy, Warszawa 1979)

        

Bronka Nowicka (1974–)

         Aparat

         Kiedy ojciec kupił aparat, na początku tylko zaciągał pożyczki

u świata – wzięty obraz każdej rzeczy zwracał w postaci fotografii.

                  Kilka razy pozwolił mi wejść do ciemni, pod warunkiem że

będę cicho i niczego nie dotknę. Tylko z przygryzionym językiem

i rękami schowanymi pod sweter wolno mi było patrzeć, jak

papier wrzucany w chemikalia naciąga osobami i przedmiotami,

które znałam z życia. Bałam się, aż do ćmienia w brzuchu,

że na zdjęciu ukażą się inne, niż są, bo tam, skąd przychodziły,

coś mogło się im stać. Tam – w czasie złapanym do ciasnego

pudełka. Martwiłam się, że czas będzie nas straszył w zemście

za przetrzymanie w areszcie: kogoś kto pozował twarzą do

obiektywu, odwróci plecami, komuś rozpuści włosy albo je

przeczesze z jednego warkocza w dwa. Sprawdzałam, czy w tym

chwilowo podwodnym świecie ludzie mają po pięć palców. Czy

nie zamurowało się któreś z okien albo nie przesadziło drzewo.

                   Później ojciec już nie pożyczał, tylko kradł. Tego, co

chciwie fotografował, nie wywoływał z czasu, który minął. Ojciec

jest winien pejzażom setki chmur i domów, kilku psom budy,

a ludziom – tym jeszcze żywym i już umarłym – twarze. Mnie

również je zabierał, chociaż wciskałam głowę między barki albo

zasłaniałam rękami. To go nie zniechęcało, dlatego jest mi też

winien ramiona i dłonie.

 

                                               (z tomu Nakarmić kamień, Kołobrzeg 2016)

 

Czesław Miłosz (1911–2004)

Stół I

Tylko ten stół jest pewny. Ciężki. Z masywnego drzewa.

Przy którym ucztujemy jak inni przed nami,

Zgadując pod werniksem dotyki ich palców.

Wszystko inne wątpliwe. Także my, zjawieni

Na chwilę pod postacią mężczyzn albo kobiet

(Dlaczego albo – albo?) w strojach nam sądzonych.

Wpatruję się w nią, jakbym widział jej twarz po raz pierwszy.

I w niego. I w nią. Żebym ich pamiętał

W jakiej nieziemskiej strefie czy krainie?

Przygotowuję się na jaki moment?

Na jakie znów odejście spomiędzy popiołów?

Jeżeli cały jestem tu i kroję mięso

W tej oberży nad chwiejną wspaniałością morza.

 

 

(z tomu Wiersze wszystkie, Kraków 2011, pierwodruk w tomie Nieobjęta ziemia, Paryż 1984)

 

 

Jarosław Marek Rymkiewicz (1935–)

To jest krzesło

To jest krzesło To nie ma nic do powiedzenia

To istnienie przybite gwoździem do istnienia

 

To jest krzesło To stoi To jest rzecz wytrwała

To nie ma białych krwinek a więc nie ma ciała

 

To się łamie rozpada rozkleja i gnije

To przebito gwoździami ale to nie żyje

 

To nie wie że to stoi To się w sobie chwieje

Nie może mieć nadziei ale ma nadzieję

 

To moje krzesło ale to mnie nie dotyczy

To nicość która śpiewa To jej trel słowiczy

 

To jest krzesło To nie ma nerwów ani kości

Są czaszki które gniją które chcą miłości

 

A to jest moje krzesło To jest rzecz umarła

Jak czarny welon nicość dla mnie się rozdarła

 

To moje zmarłe krzesło To rzecz niewesoła

Bo to otwiera usta i o litość woła

październik 1978

 

(z tomu Cicho ciszej, wybrane wiersze z lat 1963–2002, Warszawa 2003, pierwodruk w tomie Moje dzieło pośmiertne, Kraków 1993)