Wysłane przez operator w
XLIII OLIMPIADA LITERATURY I JĘZYKA POLSKIEGO
ZAWODY OKRĘGOWE (II STOPNIA), 2013 ROK
TEMATY
ROZPRAWKI:
- Godność ludzka – wysławiana, respektowana, naruszona, utracona, podeptana… Rozważ to zagadnienie, odwołując się do wybranych przykładów literatury dawnej
i współczesnej. - Toposy baśniowe i ich kontynuacje literackie. Omów to zagadnienie na wybranych przykładach, zastanawiając się nad konsekwencjami zastosowania wzorców baśniowych w sferze wartościowania osób i zjawisk przedstawionych w utworach.
- Wskaż najciekawszy – Twoim zdaniem – utwór literacki opublikowany w ostatnim dziesięcioleciu. Przedstaw swoje kryteria oceny i wyboru oraz scharakteryzuj cechy
i walory wyróżnionego przez Ciebie dzieła.
INTERPRETACJE:
- Jana Kochanowskiego Pieśń 11 Ksiąg wtórych – poetycka lekcja mądrości. Analizując tekst określ, w jaki sposób przekonuje poeta do głoszonego ideału powściągliwości?
- Dokonaj analizy i interpretacji wiersza Mirona Białoszewskiego Przesłuchy, sytuując go w kontekście innych lirycznych obrazów codzienności.
- Zanalizuj utwór Piotra Mitznera Dziewczyna na blogu, jako refleksję poetycką
nad formami komunikacji internetowej.
SPECJALIZACJA TEATROLOGICZNA:
- Komedia dell’arte a współczesny teatr improwizacji. Wskaż podobieństwa i różnice.
- Śmiech w teatrze. Ukaż na kilku przykładach rozwiązania sytuacji komicznych
w przedstawieniach teatralnych. - Dlaczego czytamy biografie ludzi teatru?
Jan Kochanowski
Pieśń 11 Ksiąg wtórych
Stateczny umysł pamiętaj zachować,
Jesli cię pocznie nieszczęście frasować,
Także i góry nie radzęć wylatać,
Kiedy sie Szczęście z tobą imie bratać.
5 Śmierci podległy człowiecze cnotliwy,
Choć wszytek twój wiek będzie frasowliwy,
Chocia też czasem, siedząc z przyjacioły,
Przy dobrym trunku strawisz dzień wesoły,
Tu, przy ciekącym, przezornym strumieniu
10 Każ stół gotować w jaworowym cieniu,
Każ wino nosić, póki beczka leje,
Póki wiek służy, a śmierć nie przyśpieje.
Postąpisz z włości drogo zapłaconych,
Postąpisz z dworu i gmachów złoconych;
15 A co zebrania twego kolwiek będzie,
To wszytko przyszły namiastek osiędzie.
Bądź sie kto zacnym rodził i bogatym,
Bądź niewolnikiem – u śmierci nic na tym:
Czyjkolwiek naprzód los wynidzie, wsiadaj,
20 Wieczny wygnańcze, ani więc odkładaj.
w. 3 góry ... wylatać – wzbijać się w pychę i pewność siebie.
w. 6-7 choć [...] chocia – zarówno... jak i.
w. 9 ciekący – płynący; przezorny – przezroczysty.
w. 11 beczka leje – jest pełna, można wytaczać z niej trunek.
w. 12 przyśpiać – przybyć, tu: dopaść.
w. 15 co [...] kolwiek – tu: wszystko; zebranie – majątek.
w. 16 namiastek – następca, potomek; osiędzie – posiędzie.
w. 17 zacny – szlachetnego rodu.
Miron Białoszewski
Przesłuchy
Co pani
zwariowała
na suficie
i pupu – ku
i pupu – ku.
Łapię szczotkę za sztuczny kij
i walę w górę.
I nic.
Nasłuchuję.
I nic.
Wylatuję. Aż wstyd.
To nie ona.
Ucho do ścian
Po piętrach.
Tu?
Nie.
Tu!
Tam.
I tam.
Dom.
Cały.
Sam.
Mgła.
Z tomu Poezje wybrane (1967)
Piotr Mitzner
Dziewczyna na blogu
Oto pamiętnik
niepamiętnik
1.
Wróciłam od fryzjera
gadam z łyżkami
z garnkiem próżniakiem
mimochodem
z makaronem
(najdłużej)
i opowiadają
i odpowiadają
Człowiek to brzmi dziwnie
2.
tulipan
jabłko
urywki natury
chciałabym zachować
a to gnije i schnie
niezniszczalność
unosi się
wieczna torebka jednorazówka
na moją niezniszczalność
3.
Moje obrzędy
moje obłędy
rozpuszczam włosy
rozpuszczam musująco
niech tam
rozpuszczona
musująca
jak bardzo się mocująca
4.
a nagromadziło się tych szat i szmat
tych strat
może jeszcze dało by się upchnąć jeszcze
jedną
ale nie
nie domyka się
szafa zrobiona
z błędów i wypaczeń
Sprzedam szafę kupię bilet
5.
Et in „Arkadia” ego
z trudem znów
pod górę
z torbami
żeby na szczycie
postawić
na swoim
mru mru
mruczą mury
a w murach rury
gwoździe
czarne pazury
6.
Budzę się zmęczona
lustro lustrzanka
bez dna szklanka
woda jest męcząca
i chleb
i zsyp
Za dużo
odkurzaczy
zapachów
adresów
rzeka rzeczy
przekracza
stan alarmowy
dlaczego
nikt nie krzyczy
nie kracze?
Za dużo świąt
Za mało
ale za mało
czego?
mach proch strach
puch mech ech
a kysz a pisz
do mnie
skomentuj mnie
7.
Czekałam
ponad dwa
ponad lata
ponad siły
ponad to
i tamto
Ponad
na latającej wykładzinie
unoszę się
w przeciągu
z szafami
ścianami
petami
Patrzę w noc
w ciemne
oczy publiczności
8.
Na jedno pytanie
ze wszystkich
okien
krzyżowy ogień
odpowiedzi
9.
Szary świt
niebo gołębi
wiem
że dziobią
że srają
furkoczą
jak świetlówki
nad otwartym brzuchem
10.
Białe
pasmo
tędy uciekł mi
11.
To jest garść
w którą się wzięłam
żeby rozsypać
gdzie zechcę
i kiedy
i w oczy jemu
jeśli znów
przyjdzie
Na jego szyi
twardy powrót
12.
Dlaczego?
Przecież oboje ocaleliśmy z potopu
Dlaczego?
Przecież oboje zginiemy w potopie
Dlaczego?
Przecież mówiliśmy
że nie ma nikogo
oprócz nas
Kogo pytam?
Słowa wracajcie
to oko
to zasadzka!
Z tomu Kropka (2011)
XLIII OLIMPIADA LITERATURY I JĘZYKA POLSKIEGO
ZAWODY OGÓLNOPOLSKIE (III STOPNIA), ROK 2013
TEMATY ROZPRAWEK:
- „Wielka poezja jest zawsze współczesna” (H.-G. Gadamer, Poetica). Rozwiń
i uzasadnij tę opinię, odwołując się do wybranych utworów pisarzy epok dawnych. Wskaż ich ponadczasowe, uniwersalne wartości myślowe i artystyczne. - Kontynuacja dawnych form poetyckich w epokach późniejszych. Epigoństwo
czy świadoma gra z tradycją? Omów kilka przykładów takich nawiązań i przedstaw motywację ich zastosowania. - "Czemu to o tym pisać nie chcecie, Panowie?" (A. Mickiewicz, Dziady, cz. III).
Tematy zakazane, tematy przemilczane, tematy niemodne – literatura wobec politycznej i kulturowej presji swoich czasów. - Fabuła czy sposób opowiadania? Co wydaje Ci się bardziej istotne i co szczególnie przyciąga Twoją uwagę jako czytelnika prozy narracyjnej? Przedstaw swoje stanowisko, odwołując się do charakterystyki kompozycji fabularnej i budowy narracji wybranych utworów XIX i XX wieku.
- Motywy i wątki kryminalne oraz inne sposoby nawiązywania do poetyki kryminału
w literaturze pięknej.
INTERPRETACJE PORÓWNAWCZE:
- Funkcja bajek, powiastek, przysłów włączonych do tekstu powieści lub dramatu –
na przykładzie „bajki Goreckiego”* z Dziadów cz. III Adama Mickiewicza i bajki
o Janku z dramatu Kordian Juliusza Słowackiego. [* Bajka jest przeróbką utworu Antoniego Goreckiego – kolegi Adama Mickiewicza z lat studenckich.] - Interpretacja porównawcza wierszy Bursztynowy ptaszek Tadeusza Różewicza
i Napiętnowanie jesieni Julii Hartwig. - Obraz obcego miasta – wiersz Widokówki Adama Zagajewskiego i Takie wysokie domy Tomasza Różyckiego.
SPECJALIZACJA TEATROLOGICZNA:
- Spektakl jako komentarz do utworu literackiego, wypowiedzi krytycznej lub innego tekstu kultury.
- Teatr jako laboratorium sztuki aktorskiej: reżyser i jego zespół. Omów na wybranych przykładach.
- Współczesny teatr tańca – poszukiwanie nowych form wyrazu.
Adam Mickiewicz
Dziady. Część III
(fragment)
Żegota
Gdy Bóg wygnał grzesznika z rajskiego ogrodu,
Nie chciał przecie, ażeby człowiek umarł z głodu;
I rozkazał aniołom zboże przysposobić
I rozsypać ziarnami po drodze człowieka.
Przyszedł Adam, znalazł je, obejrzał z daleka
I odszedł; bo nie wiedział, co ze zbożem robić.
Aż w nocy przyszedł diabeł mądry i tak rzecze:
«Niedaremnie tu Pan Bóg rozsypał garść żyta,
Musi tu być w tych ziarnach jakaś moc ukryta;
Schowajmy je, nim człowiek ich wartość dociecze.»
Zrobił rogiem rów w ziemi i nasypał żytem,
Naplwał i ziemią nakrył, i przybił kopytem;
Dumny i rad, że Boże zamiary przeniknął,
Całym gardłem rozśmiał się i ryknął, i zniknął.
Aż tu wiosną, na wielkie diabła zadziwienie,
Wyrasta trawa, kwiecie, kłosy i nasienie.
O wy! co tylko na świat idziecie z północą,
Chytrość rozumem, a złość nazywacie mocą;
Kto z was wiarę i wolność znajdzie i zagrzebie,
Myśli Boga oszukać – oszuka sam siebie.
Juliusz Słowacki
Kordian
(fragment)
GRZEGORZ
Było sobie niegdyś w szkole,
Piękne dziecię, zwał się Janek.
Czuł zawczasu wolę Bożą,
Ze starymi suszył dzbanek.
Dobry z niego byłby wiarus,
Bo w literach nie czuł smaku;
Co dzień stary bakalarus,
Łamał wierzby na biedaku,
I po setnej, setnej probie
Rzekł do matki: Oj kobieto!
Twego Janka w ciemię bito,
Nic nie wbito — weź go sobie!…
Biedna matka wzięła Jana,
Szła po radę do plebana.
Przed plebanem w płacz na nowo;
A księżulo słuchał skargi,
I poważnie nadął wargi,
Po ojcowsku ruszał głową.
Wysłuchawszy pacierz złego:
„Patrz mi w oczy”, rzekł do żaka,
„Nic dobrego! nic dobrego!”
Potem hożą twarz pogładził,
Dał opłatek i piętaka,
I do szewca oddać radził…
Jak poradził, tak matczysko
I zrobiło… Szewc był blisko…
Lecz Jankowi nie do smaku,
Przy szewieckiej ślipać igle.
Diabeł mięszał żółć w biedaku,
Śniły mu się dziwy, figle;
Zwyciężyła wilcza cnota,
Rzekł: W świat pójdę o piętaku!
A więc tak jak był — hołota,
Przed terminem rzucił szewca,
I na strudze do Królewca
Popłynął…
Jak do wody wpadł i zginął…
Matka w płacz, łamała dłonie;
A ksiądz pleban na odpuście,
Przeciw dziatkom i rozpuście,
Grzmiał jak piorun na ambonie:
W końcu dodał… „Bogobojna
Trzódko moja, bądź spokojna,
Co ma wisieć, nie utonie”.
Mały Janek gdzie się chował
Przez rok cały, zgadnąć trudno.
Wsiadł na okręt i żeglował,
I na jakąś wyspę ludną
Przypłynąwszy — wylądował…
Owdzie król przechodził drogą.
Jaś pokłonił się królowi,
I dworzanom i ludowi;
A kłaniając, szastał nogą
Tak układnie, że król stary
Włożył na nos okulary.
I wnet tymże samym torem,
Dwór za królem, lud za dworem,
Powkładali szkła na oczy…
Owoż król ten posiadł sławę,
Jakoby miał wzrok proroczy;
I choć stracił oko prawe,
Tak kunsztownie lewym władał,
Że człowieka zaraz zbadał,
Na co mierzy, na co zdatny;
Czy zeń ma być rządca kraju,
Czy podstoli, czy też szatny…
Lecz tą razą wbrew zwyczaju,
Król pan oczom nie dowierza,
Czy żak Janek na tancerza?
Czy na rządcę dobry kraju?
Więc zapytał: „Mój kochanku,
Jak masz imię?”
„Janek”.
„Janku,
Cóż ty umiesz?”
„Psom szyć buty.”
„A czy dobrze?”
„Oj tatulu!
Czyli raczej panie królu!
Jak szacuję, ręczyć mogę,
Że but każdy ostro kuty,
I na jedną zrobię nogę,
Czyli raczej na łap dwoje…
To na zimę. — Z letnich czasów
But o jednym szwie wystroję,
Na opłatku, bez obcasów;
A robota takiej wiary,
Że psy puszczaj na moczary,
Suchą nogą przejdą stawy”.
„Masz więc służbę, złotem płacę”,
Rzekł do Janka pan łaskawy,
I za sobą wiódł w pałace.
A gdy dzień zaświtał czwarty,
Szły na łowy w butach charty;
A szewc chartów w aksamicie,
Przy królewskiej jechał świcie;
Złoty order miał na szyi,
W trzy dni został szambelanem,
W sześć dni rządcą prowincyji,
W dni dwanaście został panem.
Starą matkę wziął z chałupy,
Król frejliną ją mianował.
A plebana, pożałował
W biskupy…
Tadeusz Różewicz
Bursztynowy ptaszek
Jesień
ptaszek bursztynowy
przejrzysty
z gałązki na gałązkę
nosi kroplę złota.
Jesień
ptaszek rubinowy
świetlisty
z gałązki na gałązkę
nosi kroplę krwi.
Jesień
ptaszek lazurowy
umiera
z gałązki na gałązkę
kropla deszczu spada.
Z tomu Niepokój (1947)
Julia Hartwig
Napiętnowanie Jesieni
Jesień to nie melancholia to wściekłość
co rok powtarzana próba końca
Wyprute wnętrzności ziemi
na wierzchu buraki kartofle i brukiew
co się kryło przed światem wydane jest na łup człowieka
woda ze stawów spuszczona ławice karpi wyrzucone na brzeg
drzewom urywa głowy wiatr gną się zmierzwione nieprzytomnie
i aż do horyzontu zapach ziemi mdły i miłosny
rozszerza nozdrza koniom
ciągnącym fury wyładowane jak wozy wygnańcze
Zdarte przemocą z drzew liście budzą żal tak gwałtowny
że chciałoby się gnać razem z nimi
z tym wszystkim co odchodzi a próbowało żyć
w nadziei nieśmiertelności
Pożary czerwieni brązowe wybuchy dębów
i deszcz poganiający wszystko co spotyka w marszu
Naprzód wygnańcy Naprzód
Tłumy zapędzane pod dachy
ostatnie zwierzęta szukające zimowego schronu przed chłodem
a potem mgły spadające kurtyna za kurtyną
zbielały horyzont złudnych gór z których samobójczy skok
uczynimy wraz z listopadem
prosto w grudniową noc
Z tomu Obcowanie (1987)
Adam Zagajewski
Widokówki
Astry świecą matowym blaskiem
aksamitnych wstążek.
Potem pojawiają się chryzantemy,
żółte bladym kolorem Północy.
Był dzień Wszystkich Świętych,
lecz my nie mieliśmy dokąd pójść.
Nasi zmarli nie mieszkają w tym kraju,
koczują w pamięci innych zmarłych,
w owocach głogu i ołowiu.
Od tygodnia padał deszcz, deszcz
jak chińscy wojownicy idący
pod ziemię z nieruchomą twarzą.
Górskie rzeki leżące na wznak
łapczywie piły wodę i październik,
a glina formowała
coraz doskonalsze kształty.
Nie mieliśmy dokąd pójść,
mimo że dzień był pusty,
przypominał rękaw unoszony przez wiatr.
Cmentarze roiły się od wykwintnych,
choć niewidzialnych gości,
jak sala balowa nad ranem,
gdy gasną marzenia.
Nasi zmarli nie mieszkają w tym kraju
– od lat są w podróży.
Adres, jaki podają na pożółkłych widokówkach,
jest nieczytelny, a państwa widniejące
na znaczkach pocztowych nie istnieją od dawna.
Z tomu Późne święta (1998)
Tomasz Różycki
Takie wysokie domy
Takie wysokie domy, takie sklepy,
butelki kolorowe, samochody.
Misterna siatka ulic, aż do nieba
winda lub schody. Kolorowa młodzież
w windach i sklepach, jeżeli ci trzeba
Jezusa, zadzwoń. I bohaterowie
znani z ekranu w wielkich limuzynach
z tłuszczem i szminką, wyjeżdżają z kina
wprost do twojej komórki. Siatka ulic
tak precyzyjna, w siatce ciągle krąży
ta wściekła mucha. Pękły mi dziś buty,
ale znalazłem sekret: wielokrotnie w ciąży
z bykiem była Europa, dzieci tutaj
ukryto w biurach, podpięto do łączy
satelitarnych, sieci. Poszukam ucieczki,
w szparze za Scyllą i Chryslerem błękit.
Z tomu Księga obrotów (2010)